Wejście jak każde inne. Dookoła domu rosną tylko drzewa i nic więcej.

Dojechał.W końcu dotarł.Zaparkował motocykl za domem, wyciągnął kluczyki, schował do kieszeni i ściągnął kask.Bardzo dużo czasu zajeła mu podróż.Wyciągnął małą mapkę domu którą przekazał mu posłaniec.Wkroczył do domu.Nikogo nie słyszał.
"Może są na jakiejś misji czy coś.W sumie - nie ważne." Ruszył po schodach na górę trzymając wzrok ciągle na mapce...

Wszedł przez bramę powolnym krokiem i stanął na przeciwko budynku.Przez chwilę w patrywał się w niego ,aż zobaczył jakiś pojazd.Motocykl z paskudnym wzorkiem.Nagle koło motocykla ostre kamienie rozmiarów długopisa powbijały isę w obony motocykla.Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech.Po chwili kroczył do wnętrza domu po przez otworzenie drzwi otrzymanym przez posłańca kluczem.Mapa była mu zbedna gdyż wycyztał ja z głowy posłańca gdy ten o niej myslał.

Wszedł do Domu Bractwa. Wiedział, że to dzięki takim jak oni żyje. Nie reagował na przybyszów szedł przed siebie. Nie bacząc na nic.... Po chwili skierował się na wyższe piętro.

Podszedł do motoru.
- Elle ! Kto ci to zrobił ? No ja go chyba zabije...
Zaraz wziął się za szybka zmiane opony w tylnym kole.Miał już w tym wprawe.Zawrócił i ruszył do instytutu.

Wrócił do domu bractwa. Miał pewien rozkaz od Magneta, chciał zobaczyc czy dowódca ma racje co do swoich ludzi
który z was chce ze mną walczyc ?
Był zaskoczony tym co Magneto kazał mu sprawdzic ...

-Ja Cię Podejmę!! dobiegł krzyk z 1 piętra. Po czym po chwili z cienia wyłoniła się postać Młodego Lavey-a. Podchodził wolno jego biały płaszcz wylądował na ziemi. Spod niego było widać czarny t-shirt leżący luźno. Jego ruchy krępowały trochę glany jak i czarne jeansowe spodnie. Podszedł stanowczo i powiedział. -A więc walczmy.

Leżał nieprzytomny przed domem bractwa..... otaczała go kałuża krwi jego krwi..

Wyszedł s przed domu i spojzał się na pozerski worek śmieci leżący pod jego nogami.
-Żałosny naśladowca...... -żekł cicho pod nosem do tego obarskliwie i z obrzyceniem po czym kopną leżącego w twarz z całej siły.
Po chwili opuścił teren domu.

Patrzył na to jednak nie miał zamiaru reagowac. Było mu to obojętne , czuł się zagrożony ze strony Magneta "co on mi teraz zrobi" pomyślał. Po raz pierwszy w życiu czuł strach. Opuścił teren Domu Bractwa ...

Powoli odzyskiwał siły... .. Budził się lecz nie mógł się poruszyć...

Wstał z ziemi. W zakrwawionym ubraniu, pobrudzonym błotem udał się w kierunku domu Bractwa. Wiedział już, że cel jaki chce osiągnąć będzie trudny do zrealizowania.